Streszczenia i opracowania lektur szkolnych klp klp.pl
Rozdział I

Po dziedzińcu poesemańskich koszar maszeruje Batalion i śpiewa. Obchodzi dziedziniec, mija kolumnę ciężarówek amerykańskich; na końcu swojej drogi wchodzi do oszklonej hali, w której do niedawna odbywały się patriotyczne wiece esesmańskie. Narrator siedzi na parapecie okna i obserwuje batalion idący do kościoła na mszę arcybiskupią. W pewnym momencie wypowiada słowa:
„Panowie żołnierze, […] dobrze wypełniliście swój obowiązek wobec ojczyzny, która wszędzie w świecie jest tam, gdzie wy jesteście. Wolno spać dalej”.
Sala, w której znajduje się Tadek, jest nieładna i brzydko pachnie. Są tam żelazne piętrowe łóżka. Mężczyzna przebywa tam z innymi mieszkańcami. Jednym z nich jest podchorąży Kolka, który odłożywszy książkę o Katyniu, zaczyna rozmawiać z Tadkiem o tym, co dzieje się za oknem (o tym, w jaki sposób maszeruje wojsko). Inny współtowarzysz – Stefan – włącza się do rozmowy o tym, w jaki sposób kucharze kradną jedzenie dla Żydówek. W pewnym momencie chory Cygan stwierdza, iż „Polak zawsze głupi. W łyżce wody chce brata utopić”.

Tadek obserwuje to, co dzieje się za bramą strzeżoną przez obcych żołnierzy - tam właśnie jest świat, do którego puszczają za dobre zachowanie. Podchorąży stara się namówić Tadka, aby ten poszedł na mszę. Mężczyzna jednak nie wyraża chęci. Widzi za oknem majora oraz pułkownika, a za nimi żołnierzy niższego stopnia maszerujących jak dzieci za nauczycielem. Stefan wspomina, jak kradł w obozie pożywienie i uratował życie paru polskim oficerom. Tadek natomiast recytuje swój wiersz, który zostaje skrytykowany przez chorążego: „w takim czasie takie głupstwa…”. W tym samym czasie za oknem widać arcybiskupa idącego na mszę.

Rozdział II

Msza. W pierwszym rzędzie siedzi prezes komitetu, dalej Aktor oraz Śpiewaczka, redaktor, komendant obozu, za krzesłami stoi tłum, obok ławek - Batalion. Tadek rozmawia z redaktorem. Ten zaprasza go na gulasz. Mężczyzna przyjmuje zaproszenie.

Na zewnątrz Tadek zauważa dziewczynę siedzącą na walizkach, poduszkach, kołdrach oplecionych sznurkami. Ma niezwykłe oczy, narrator zwraca uwagę na jej niezwykłą urodę. Obok kobiety siedzi profesor. Mężczyźni rozmawiają o nieznajomej- okazuje się, że pochodzi z getta i jest tu przejazdem. Na dziedziniec wychodzą ludzie po nabożeństwie.

Ludzie z transportu wnoszą pakunki do koszar. Tadek pomaga dziewczynie. W jednej z izb mężczyźni gotują surowe mięso. Unosi się nieprzyjemny zapach. Dziewczyna krytykuje ten nieporządek, podobnie jak łaźnie, do których prowadzi ją Tadek. Pyta go, czy po tylu latach obozu nie chciałby znaleźć się w innym miejscu. On stwierdza, że się boi, gdyż „przeżyć tyle lat i zginąć po wojnie, nie, to zbyt groteskowe”.

Dziewczyna opowiada swoją historię - mówi, że uciekła od miłości. Jest z pochodzenia Żydówką, ale kiedyś - przez 6 lat - była Polką. Ma urodę aryjską. Dostała od matki książeczkę do nabożeństwa, nauczyła się kazań. Zakochała się w katoliku, on też ją pokochał. On był komunistą i nie lubił Żydów. Dziewczyna nie chciała go oszukiwać, napisała list i odeszła.

Tadek proponuje młodej kobiecie spacer poza mury obozu. Ona zgadza się mimo to, iż twierdzi, że już nigdy potem się nie spotkają. Mówi, że codziennie jest w innym obozie. Po raz kolejny przez korytarz przebiega tłum ludzi i informuje wszystkich, że na zewnątrz jest akcja pacyfikacyjna, wojsko z karabinami. Na środku placu widać fale ludzi, w jeepach stoją amerykańscy żołnierze z karabinami. Z pierwszego auta wydobywa się pierwszy strzał.

Młoda Żydówka boi się. Tadek ją przytula. Szyby na parterze w budynku są potłuczone. Ludzie zbierają wszystkie swoje rzeczy, ratują, co się da. Żołnierze pilnują głównego wejścia na parter. Samochody zawracają ku bramie. Z drzwi koszar wychodzi grupa ludzi, a wśród nich chorąży i Stefan, który trzyma jakąś dziewczynę. Mężczyźni tłumaczą, iż jest to Niemka, dla której kucharz kradł jedzenie, i z którą miał romans.

Rozdział III

Rozdział rozpoczyna się opisem pokoju redaktorów. Jest to pokój „odziedziczony” po oficerach SS, niewiele jednak tu po nich zostało. Tadek siedzi na tapczanie w pokoju redaktorskim. Jeden z oficerów przynosi mu miskę gulaszu. Mężczyzna zwierza się, że chciałby mieszkać w pokoju sam, żeby mógł porozkładać swoje książki, powiesić ubranie w szafie. Rozmawiają o dziewczynie z transportu, z którą „zaprzyjaźnił się” Tadek.

Mówią również o Stefanie. Tadek twierdzi, że bił on ludzi, wysługiwał się esmanom, aby tylko zostać blokowym. Ale potrafił sobie poradzić. Robił to, aby przeżyć. Pewnego dnia stwierdził, że owszem, bił i kradł, ale teraz już by tego nie zrobił, teraz mówił o pułkownikach i majorach, dla których kradł, że „niechby zdechli w obozie, jeszcze bym im pomógł”. Za karę wyszedł razem z Niemką z obozu. Redaktor oznajmia, iż ma dwa bilety do teatru, i żeby Tadek poszedł. Wychodzi wraz z nim z pokoju i idzie do sąsiedniego.

Na dziedzińcu kończą się przygotowania do wieczornego ogniska. Większość ludzi jest gdzie indziej, wielu z nich czeka w kolejce do teatru, gdzie brakuje już miejsc. Policjant namawia ludzi, aby przyszli następnego dnia- wówczas „Grunwald” ma być powtórzony. Ludzie go nie słuchają. Redaktor prowadzi Tadka do małych drzwiczek dla aktorów. Siadają na widowni. Na scenie pojawiła się śpiewaczka, ludzie w obozowych pasiakach oraz robotniczych kombinezonach. Ci trzymają w rękach łopaty, kilofy i łomy. Na krawędzi sceny stoi Aktor i mówi wiersz. Pod koniec tłum wyważa bramę i wpada do środka baraku. Ludzie biją brawo a kurtyna jeszcze raz zostaje odsłonięta, aby widzowie po raz ostatni ujrzeli „zapłonioną Rzeczpospolitą oraz jej kochanka, Aktora, w zachwyceniu w nią wpatrzonego”.

Rozdział IV

Tadek jest z dziewczyną na spacerze. Ona pyta go, czy nie chce wyjechać. On twierdzi, że nic go nigdzie nie ciągnie. Odpoczywają. Nagle dziewczyna zrywa się i stwierdza, że już pora wracać. Prosi również Tadka, aby pojechał dalej razem z nią, gdyż boi się, że zawiozą ją do Palestyny. Mówi, że zabierze go do Brukseli - ma tam siostrę. On tłumaczy jej, że to nie ma przyszłości, gdyż ona kocha chłopca, który został w Polsce. Dziewczyna obiecuje, że zapomni o tamtym. Tadek natomiast prosi Żydówkę, aby została z nim. Tłumaczy jej, że boi się wyjechać. Boi się, że znowu spotka go coś złego, że będzie głodny…

Ona się denerwuje. Ma do niego żal, że chciał ją tylko na chwilę, jak wszyscy. Każe mu wracać do polski. Pokazuje mu swój talizman - są to tablice Mojżesza, przykazania po hebrajsku. To ma ją łączyć z Żydami. Jednak ona nie czuje się Żydówką, czuje wstręt do tego narodu. A z Polski ją wyrzucono. Nagle z trawy wyłania się głowa Stefka. Chłopak namawia Tadka, aby ten wracał z nim do Polski na piechotę. Stwierdza też, iż niedługo będą wywozić wszystkich z obozu. Tadek nie chce w to uwierzyć Postanawia wrócić z Niną do obozu.

Przed bramą nie chce jednak ryzykować - proponuje, aby poczekali do zmroku i wtedy spróbowali przedostać się na teren obozu. Nina jednak jest innego zdania - wspina się na górę gruzu w celu przejścia na drugą stronę bramy. Żołnierz pilnujący wejścia strzela do niej. Tadek wszedł za nią. Podszedł do jej zwłok. Ludzie zebrali się wokół.

Podjeżdża jeep. Tadek zaczyna rozmawiać z jego pasażerami. Pierwszy porucznik pytał, co się stało. Mężczyzna tłumaczy sytuację. Porucznik denerwuje się. Tadek mówi mu jednak, że Polaków już to nie dziwi: „Przez sześć lat strzelali do nas Niemcy, teraz strzeliliście wy, co za różnica?”, po czym wraca do swoich książek, do swojej kolacji… I dopiero wtedy przypominają mu się słowa tłumu zebranego nad zwłokami dziewczyny: „Gestapo”!

Rozdział V

Obraz żołnierskiej sali - jest tu ciemno, panuje bałagan. Z szaf wyjęto wszystko co nadawało się do użytku, resztę zniszczono. Ukradziono również koc z łóżka. W głębi sali Tadek słyszy jęki - to chory Cygan, który mówi, że tego wieczoru nie przyniesiono kolacji. Mężczyźni są głodni. Cygan mówi, iż Redaktor zabrał książki Tadka, gdyż stwierdził, że ten pewnie nie wróci. Powiadamia go również, iż chorąży i Kola siedzą w bunkrze. Tadek twierdzi, że na pewno trafią do Polski.

Nadchodzi syn chorążego. Rozmawia z Tadkiem. Chwali się, że kupił Niemkę. Mówią o tym, że robią „Grunwald”. Tadek ostrzega syna chorążego, aby uważał na Niemkę. Cygan opowiada o transporcie do Koburga, który ma się odbyć niebawem, Prosi Tadka, aby porozmawiał po angielsku z ludźmi i poprosił, by nie zabierali chorego Żyda. Tadek odmawia. Stwierdza: „co ty sobie wyobrażasz, że będę się złodziejami zajmował?” Tadek, wychodząc z pokoju, spotyka Profesora, który zajął dla niego miejsce przy ognisku. Mężczyzna mówi też, iż zastrzelili na bramie jego sąsiadkę, po czym proponuje pójście na Grunwald. Tadek wyznaje profesorowi, że to on był z Niną na spacerze.

Obserwują przez okno to, co dzieje się na zewnątrz. Profesor wykrzykuje:
„[…] patrzcie na ognisko! Na to czekam, to Grunwald!”
Na środku placu płonie stos. Ksiądz bierze pod ramiona stojącego obok esmana i popycha go w ogień. Jest to tylko kukła - spalenie jej miało być „odpowiedzią na krematoria i na kościółek”. Spalono wiele kukieł. W tym samym czasie przed tłum występuje aktor, podnosi ręce do góry i daje znak- wtedy „buchnęły kaskady rakiet”.

Profesor wyciąga rękę w stronę hali, spod której w rocznicę Bitwy pod Grunwaldem, po dziedzińcu poesesmańskich koszar, na dzień przed transportem, który miał wszystko zniszczyć, „szedł Batalion- i śpiewał”.



Polecasz ten artykuł?TAK NIEUdostępnij






  Dowiedz się więcej
1  Dzień na Harmenzach - streszczenie
2  Człowiek wobec historii w opowiadaniach Borowskiego
3  „Dzień na Harmenzach” – plan wydarzeń